Wiek: Dziewięć lat
Rasa: Nie da się dokładnie określić. Jest mieszanką wilkołaka, czarodzieja i elfa.
Moc: Włada nad żywiołem ziemi jak swoja matka oraz posiada moc leczenia
Historia:
Marietta urodziła się 21 czerwca, czyli pierwszego dnia lata. Można o niej powiedzieć, że jest mieszaniną elfa, wilkołaka i czarodzieja. Dziwne połączenie... różne okoliczności sprawiły, że dziewczynka miała problemy zdrowotne. Nie wiadomo czemu, ale Marie w szybkim tempie dorastała. Znachorzy z wioski Cristofery stwierdzili, że przez to, że jej córka rośnie w zadziwiająco szybko na pewno umrze w ciągu kolejnych 20 lat. Elfka nie mogła na to pozwolić. Razem z Loganem (ojcem dziewczynki) zaczęli szukać rozwiązania. Nikt się nie spodziewał, że z pomocą przyjdzie im osoba, która nienawidziła Crist z całego serca - Merenwen. Cóż, może tak było kiedyś, ale w tamtym momencie potrafiła wyzbyć się nienawiści i skierowała swoją siostrę do szamana. Nie wiedziała jednak, że będzie tego żałować.
- Mam czar, który spowolni jej rośnięcie i pozwoli żyć normalnie – powiedział staruszek z dużą ilością pryszczy na twarzy. - Tylko to wymaga zapłaty - dodał głaszcząc małą Marie, która miała pół roczku, ale już stała i przytulała się do nogi mamusi. Crist przysunęła dziewczę do siebie i spojrzała na niego z lekką odrazą.
- Zrobię wszystko - odważnie stwierdziła. - Oddam ci każde pieniądze
- Uważasz mnie za osobę, której zależy na pieniądzach? - spytał z niedowierzaniem - Nie mnie należy się zapłata, ale JEMU.
- Komu?
- Nie możesz wiedzieć, nikt nie może wiedzieć - pośpiesznie uciął i zaczął mamrotać pod nosem - On potrzebuje strażnika, TO musi być pilnowane.
- Co musi być pilnowane? - zapytała Marie.
- Cicho! Nie pytać! - zawołał dziwny mężczyzna i zaczął szukać czegoś w po swoich szafkach. Wreszcie wyjął flaszeczkę i wylał jej zawartość do gotującego się kotła. Uśmiechnął się wrednie, patrząc na wysoką elfkę - Bardzo dobrze, że jesteś gotowa zrobić wszystko... bo, aby ją uratować... potrzebujesz oddać mi swą duszę.
Mimo zakazów Logana i Merenwen, Crist, wyobrażając sobie siebie na pogrzebie córki zrobiła to, co musiała.
- I muszę to wypić? - Spytała Szamana, gdy była u niego po raz drugi. - Wtedy będzie zdrowa?
- Zacznie rosnąć normalnie, gdy będzie miała cztery lata... nie martw się, dziecino...
- Jaką mam pewność, że zadziała?
- Nie masz, ale to jedyne co może ją uratować... albo będziesz patrzyła jak twoje dziecko umiera.
Każda kochająca matka zrobiłaby to samo. Crist uratowała swoje dziecko. Było tak jak szaman powiedział. Marietta rosła w zadziwiającym tempie i w wieku 4 lat zachowywała się i wyglądała jak 10-latka. Zamieszkała z Merenwen, w chatce niedaleko dwóch elfich wiosek. Jej ojciec robił wszystko, aby móc jak najczęściej odwiedzać Marie, a nawet zabierał ją do swojej pracy. Nie obyło się bez kłótni, bo nikt nie wyobraża sobie Merenwen jako dobrej ciotki i szwagierki, mimo to była lubianą ciocią. Logan bardzo często opowiadał jej jak się poznał z mamą (historia spłodzenia Marie jest tajemnicą, oczywiście), opowiadał jej o swoim najlepszym przyjacielu Akirze, którego uznawał za swojego brata przez te kolejne dziesięć lat.
- Gdzie on teraz jest?
- Nie wiem... kontakt nam si urwał... mam nadzieje, że jeszcze kiedyś go zobaczę.
Imi, Mike, Audrey, a nawet Sara! O wszystkim opowiedział.
- Ja chcę do tej szkoły! - krzyczała dziewczynka z uśmiechem.
- To raczej nie możliwe...
- Szkoda...
Zapomniałabym o wujku Althenorze, który strasznie przeżył śmierć swojej kuzynki Cristofery. Marie zawsze chciała jakoś się do wujka zbliżyć, ale po kilkukrotnej próbie, przestała się starać. Po krótkim czasie zaczęła pałać do Al'a niechęcią i zawsze, gdy przychodził do Merenwen, to się chowała w swoim pokoju.
Wygląd & Umiejętności fizyczne
Marie jest bardzo podobna do matki. Ma błękitne, długie włosy, które zawsze były charakterystyczne dla Crist. Fioletowych oczu nie odziedziczyła po pięknej elfce, ale po swoim ojcu - niebieskie. Lekko pyzata buzia, pokazuje, że jeszcze nie zrzuciła do końca dziecięcego tłuszczyku. Ubiera się raczej dziewczęco, spódniczki, sukienki, ale dobrze się czuje w spodniach i elfickim ubraniu wojennym, czy zwiadowczym. Dzięki swoim treningom z Mery potrafi używać łuku... Chociaż to raczej wrodzona umiejętność... Z walki potrafi tylko to, bo niczego innego nie potrafiła się nauczyć (jest raczej oporna na naukę walki wręcz, ale przyrządzanie eliksirów to jej działka - Merenwen do Althenor'a).
Ma to co zawsze chciała mieć Cristofera... NORMALNE uszy. Uszy człowieka. Oczywiście, gdy zobaczyła, że Marietta odziedziczyła ludzkie uszy była zachwycona.
Ciekawostki:
- Często obwinia się za śmierć swojej mamy
- Uwielbia się kąpać
- Można poznać po niej, gdy jest smutna. Wtedy nuci sobie kołysankę, którą zawsze śpiewała jej Crist.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz