środa, 16 lipca 2014

Jeraud "Jer" Deveraux



Wiek: Teraz piękne dwadzieścia osiem. Co prawda od niedawna, ale jest jednak starszy o ten jeden roczek. 

Rasa: 
Jeśli naprawdę chcemy zagłębiać się w dokładną nazwę jego rasy, to są to diabły górskie. Normalnie z opowieści, którymi straszy się dzieci, wynika, że szatan zamieszkuje czeluści piekieł. Okazuje się, że jest również część, która podpadła pewnemu pradawnemu, potężnemu czarodziejowi, który sprawił, że rogacze nie mogły powrócić do swojego poprzedniego życia. Należało się więc przystosować do nowych warunków, ale przez to również zyskali nową nazwę dla rasy. Trochę to dziwne, bo od zwyczajnego szatana niczym się nie różnią, ale najwidoczniej tak musiało być. Stuprocentowe diabły, do jakich należy Jer, mają wrażliwe ogony, lekko podkręcone rogi oraz pojawiające się znikąd skrzydła. 

Moc: 
Tutaj trochę się pozmieniało od czasów szkolnych, gdyż przez minione dziesięć lat zdołał udoskonalić swoją tarczę. Przez pewien czas służyła ona jedynie obronie mentalnej, dzięki czemu wszelkie ataki nie fizyczne nie miały jak dosięgnąć Jerauda. Jednakże po pewnym incydencie dało się zauważyć, że jego umiejętność nie służy jedynie do biernego bycia. Stała się dla Jera również tarczą fizyczną. Dzięki niej może odpychać od siebie wszystko co fizyczne, a nawet samego siebie! Może ją rozszerzać, może ją zmniejszać, może również manipulować jej umieszczeniem. W sumie to jedyne, czego nadal nie opanował do perfekcji, to umieszczanie jej w ciele przeciwnika i rozpychanie. Pewnie dlatego, że nie miał większej ochoty na morderstwa, w końcu szkoła go jako-tako zmieniła. A co z uwodzeniem? Jak wcześniej się chłopczyna wolał od tego trzymać z daleka widząc w tej umiejętności jedynie kłopoty, tak po paru latach zdecydował się przemóc. Nie tyle co rozkochuje w sobie innych, a po prostu sprawia, że dane osoby pragną zrobić dla niego wszystko, bo tak. Nie ma już głupich niespodzianek z aktywowaniem się mocy podczas choroby, nie ma też działania nią na kogoś, z kim nie chce mieć się do czynienia. Jer zapanował nad tym i w sumie - tyle mu wystarczy do szczęścia. 

Charakterek:
Kilka rzeczy się z wiekiem zmieniło, ale też parę pozostało na swoim miejscu. Na przykład to, iż nadal jest wredną słodyczą i upartym osłem, który zawsze wie lepiej. Ma własne zdanie w każdym temacie, nawet w takim, o którym nie ma bladego pojęcia. Pozostał odrobinę zdziecinniały, ale jego nastawienie do seksu na szczęście się zmieniło. Nie jest już typem pchającym się każdemu do łóżka i nie liczy się dla niego jedynie przyjemność. Jednakowoż przestał wierzyć w jakąkolwiek miłość. Gdy trafił do tej dziwnej szkoły, nienawidził tego uczucia mimo, iż rodzice ciągle go nim obdarzali. W trakcie nauki poznał je i prawie jak głupi się cieszył. Później jednak zdał sobie sprawę, że zakochiwanie się przynosi jedynie ból, a on już swoje wycierpiał. W gorącej wodzie kąpany, rozdarty i pyskaty. Kłopoty wprost uwielbiają do niego przychodzić. Mimo nie bycia nadzwyczajnie mądrym czy inteligentnym, jest bardzo pewny siebie. Blizny czy brak ręki przestały mieć dla niego znaczenie i znów zaczął uważać się za ósmy cud świata. Albo sumę wszystkich cudów. Jak się przyklei, to nic go nie odklei. Nic go nie oduczyło bycia natrętną muchą, ale przynajmniej pachnie i wygląda dużo lepiej niż wszelkiego rodzaju stworzenia uwielbiające gówno. Bezpośredni, zawsze mówi co myśli... Choć nie, nie zawsze. Gdy jest mu cos nie na rękę, nie powie tego, nawet jeżeli miałoby się w jego wnętrzu coś palić, nie da się wkopać w bajoro. W końcu ono i tak przylezie do niego. Ot, pechowy facet z niego. 

Wygląd:
Nie za wiele można się nad jego zmianami rozpisać. Na pewno Jeraud odrobinkę podrósł, teraz bowiem mierzy sto siedemdziesiąt pięć centymetrów. A jednak nadal rósł! Dobrze chociaż, że się zatrzymał, bo wtedy wyglądałby bardzo idiotycznie ze swoją kobiecą twarzą. Ta, w tym rejonie zmieniło się chyba tylko to, że zapuścił włosy. Nadal bowiem wygląda niczym przedstawicielka płci pięknej, choć on i tak uważa, że jako facet jest piękniejszy niż niejedna kobieta. Trochę też nabrał masy i mimo wszystko, jego twarz stała się bardziej dorosła. Urocza i dziewczęca, ale czasu nie da się oszukać. Nawet jeśli się jest diabłem i żyje się parę setek. Całe jego ciało pokryte jest bliznami. Na plecach są malutkie, te ledwo widoczne od łazienkowego szkła. Na brzuchu ma tę pooperacyjną, która wcale nie wygląda aż tak źle jak wcześniej. Chyba, że Jer po prostu aż za bardzo się do niej przyzwyczaił i dlatego uważa, że się nie wyróżnia na tle całej jego skóry. Zaś lewa ręka: ta mu nie odrosła. W sumie, to byłoby dziwne, gdyby okazało się, że potrafi sobie dorobić kończyny. Jednakże postęp ludzki jest w takich okolicznościach bardzo pomocny. Tak samo jak rodzice, którzy ładnie zafundowali mu nowe, całkiem ładnie funkcjonujące ramię. Nie jest ono aż tak dobrze działające jak prawa, zdrowa ręka, jednak na pierwszy rzut oka - nie odstaje zbytnio. Ot, zachowuje się jakby było zwyczajną częścią ciała Jera z lekką dysfunkcją. Brązowe, prawie czerwone oczka również są na swoim miejscu. W sumie, to diabeł zaczął się też trochę inaczej ubierać. Przerzucił się z wyzywającego stylu na rockową elegancję. 

Historia:
Co się z nim działo po utracie ręki i powrocie do domu? Najpierw poukładał swoje uczucia. Chyba nawet zdołał się odkochać, bo jakoś na myśl o Mike'u jego serce przestało szaleć. Gorzej, że po jakimś czasie znalazł się ktoś, kto zdołał zawrócić w jego głowie. Biedak znów się zakochał i po pewnym czasie zrozumiał, że to nie było dla niego. Facet, z którym znalazł się w związku okazał się być zwykłym oszustem, który dodatkowo poluje na diabły. Zrozumiałe, że na wampiry znajdą się ochotnicy, jednak rogacze pokroju Jera nie robią zbyt wiele szkód. W sumie, to po prostu żyją, więc czemu akurat jemu trafił się odmieniec? Gdyby nie jego umiejętności, zapewne jakaś część jego ciała znów zostałaby uszkodzona. Wtedy po raz ostatni kogokolwiek zabił. I w ten sposób zamknął swoje serce na wszelkie lovki i inne gołąbki. Za bardzo ciągnie go tam, gdzie go nikt tak naprawdę nie chce. Już trzy razy się oparzył i nawet jeżeli dla niektórych to niewiele, dla tego pana wystarczyło. Co było dalej? Chłopak znalazł sobie pracę, dzięki rodzicom zdołał przejść rehabilitację z nową, mechaniczną ręką, ćwiczył swoje umiejętności, zdobył również licencje na broń palną, kilku rzeczy się nauczył i po prostu żył. Nie szukał nikogo, nie był też poszukiwany. A jak był to chyba jedynie przez kolejnego łowcę diabłów... kto to do cholery widział?! Historia ich klanu się nie zmieniła, przeszłość nadal pozostała zakazana do opowiadania, jednakże dodatkowe dziesięć lat sprawiło, że ich gatunek zaczął się przyzwyczajac do życia w górach, a nie piekle. W ten sposób nawet Klaus dorobił się szczęśliwego, spokojnego życia u boku swojego ukochanego. Szczerze? Jer nadal go nienawidzi, jednakże jednocześnie zazdrości mu rodziny jaką stworzył. Jak rogacz zakłada, jemu to nigdy nie będzie pisane. 

Ciekawostki: 
-  Ma dwa pistolety. Five-seveN "Tactical", to Mickiewicz, zaś glock 18, to Vassalady. Nie strzela do przechodniów czy kaczek, a na strzelnicy, jednak i tak umiłował sobie te dwie bronie. 
-  Jego rodzice jakimś cudem dorobili się kolejnego dzieciaka. Urodziła mu się siostra, a imię jej nadali Nadia. -Je bardzo mało, ale to mu wystarcza, aby przeżyć. 
-  W przypływie głupoty, która zdarza mu się często, zrobił sobie tatuaż na tyłku. Jest to napis "Kiss my ass, baby" z dodatkowo domalowanym serduszkiem. Wszystko znajduje się na prawym, pięknym pośladku cudownego diabła.

1 komentarz: